Hejka. Dzisiaj przybywam do was z pierwszym postem z serii "Nie takie polskie straszne jak je malują" w którym postaram się pokazać, że nasze rodzime wydania wcale nie są takie straszne, a niekiedy zdecydowanie ładniejsze od pierwowzorów.
Okładka oryginalna jest
cholernie nudna, niczym się nie nie wyróżnia. Do tego wygląda jak okładka erotyku.
Za to polska wersja książki Fisher zdecydowanie przyciąga wzrok. Jest ciekawa, oryginalna i niepokojąca. Wiele kolorów sugeruje, w książka jest thrillerem psychologicznym. Muszę przyznać, że przerobienie zagranicznego wydania było świetnym posunięciem.
W polskim wydaniu urzekają mnie cudowne, pastelowe kolory oraz rodzaj czcionki. Poza tym, okładka od razu sugeruje, że jest to powieść young adult opowiadająca o podróżny. Natomiast oryginalna okładka przywodzi mi na myśli powieść fantastyczną w stylu Mass. Nie twierdzę, że zagraniczne wydanie jest brzydkie, natomiast w mojej opinii nie dostosowane do gatunku.
W przypadku chyba wszyscy zgodzą się z tym, że okładka oryginalna jest zwyczajnie brzydka. Nie mam pojęcia co się na niej znajduje, a kolory nie są zbyt ładne i zachęcające.
Jakbym zobaczyła taką okładkę w księgarni zwróciłabym uwagę jedynie na jej brzydotę. Grafik płakał jak projektował.
Polska wersja okładkowa jest śliczna. Kolor zdecydowanie kojarzy się z niebem, a chmury znajdujące się w tle dodatkowo to podkreślają. Postać na głównym planie może być upadłym aniołem, co nawiązuje do tego, że na świecie nie dzieje się zbyt dobrze, gdyż raj jest obietnicą.
Teraz mój faworyt. Spójrzcie tylko na tą okładkę. Przecież ona wygląda jakby była robiona w Paincie przez dziesięciolatka. Wklejanie tego tygrysa aż kole w oczy. Kobieta znajdująca się w pniu drzewa to już w ogóle jest hit. Fajny ma szlafroczek nie? Przecież ona wygląda jakby właśnie wyszła spod prysznica. Nie wiem co autor miał na myśli, ale na pewno jego pomysł i wykonanie nie jest zbyt dobre.
Polska okładka może nie robi wielkiego wrażenia, ale na pewno jest dużo ładniejsza od oryginału. Jej największym plusem są kolory, które od razu kojarzą się z Indiami, tak samo jak budowla znajdująca się na okładce. Ja jestem na TAK!
Podejrzewam, że w tym przypadku zdania będą podzielone, ale moim zdaniem polska okładka jest milion razy ładniejsza. Kolory są przepiękne, a cała koncepcja niezwykle ciekawa. Natomiast oryginale wydanie jest dla mnie nijakie, totalnie nie zapada w pamięci. Niby jest ładne, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o plusy.
Mam nadzieję, że post przypadł wam do gustu. Co sądzicie o takich zestawieniach? Zgadzacie się z moimi opiniami? Koniecznie dajcie znać w komentarzu :D
Do następnego :*
Polska wersja okładkowa jest śliczna. Kolor zdecydowanie kojarzy się z niebem, a chmury znajdujące się w tle dodatkowo to podkreślają. Postać na głównym planie może być upadłym aniołem, co nawiązuje do tego, że na świecie nie dzieje się zbyt dobrze, gdyż raj jest obietnicą.
Teraz mój faworyt. Spójrzcie tylko na tą okładkę. Przecież ona wygląda jakby była robiona w Paincie przez dziesięciolatka. Wklejanie tego tygrysa aż kole w oczy. Kobieta znajdująca się w pniu drzewa to już w ogóle jest hit. Fajny ma szlafroczek nie? Przecież ona wygląda jakby właśnie wyszła spod prysznica. Nie wiem co autor miał na myśli, ale na pewno jego pomysł i wykonanie nie jest zbyt dobre.
Polska okładka może nie robi wielkiego wrażenia, ale na pewno jest dużo ładniejsza od oryginału. Jej największym plusem są kolory, które od razu kojarzą się z Indiami, tak samo jak budowla znajdująca się na okładce. Ja jestem na TAK!
Podejrzewam, że w tym przypadku zdania będą podzielone, ale moim zdaniem polska okładka jest milion razy ładniejsza. Kolory są przepiękne, a cała koncepcja niezwykle ciekawa. Natomiast oryginale wydanie jest dla mnie nijakie, totalnie nie zapada w pamięci. Niby jest ładne, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o plusy.
Mam nadzieję, że post przypadł wam do gustu. Co sądzicie o takich zestawieniach? Zgadzacie się z moimi opiniami? Koniecznie dajcie znać w komentarzu :D
Do następnego :*
Bardzo ciekawy post, czekam na kolejne :D Zgadzam się ze wszystkimi okładkami, które wybrałaś, że te polskie wersje są lepsze :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Ze wszystkim się zgadzam, poza ostaniom. Bardziej skupia wzrok i w sumie się wyróżnia. Bo takich wydań, gdzie są twarze jest sporo ')
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Paulina z linekwksiazkach.blogspot.com
Ostatnia okładka podoba mi się bardziej oryginalna. A z czwartej pozycji nie podoba mi się żadna. Jeśli chodzi o okładki to polecam zajrzeć na serię Pretty Little Liars. Sama książka fatalna, ale polskie okładki są cudowne (natomiast oryginalne wyglądają paskudnie.
OdpowiedzUsuńO tak, Mud Vein się zgadzam. Ale z Oddam słońce już nie XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hmm... dla mnie idealna okładka "Ciemnej strony" to chyba byłoby połączenie tych dwóch: polska intryguje przez przerobienie zdjęcia, ale to oryginał ma lepszy układ.
OdpowiedzUsuńNo więc tak - z 1 się zgodzę, choć zamieniłabym słowo erotyk na pornola... Bo z tym mi się to kojarzy...
OdpowiedzUsuńDruga podoba mi się oryginalna, ale ja jestem fanką fantasy, więc takie okładki do mnie przemawiają :D Lubię je nawet, jeśli nie są dostosowane gatunkowo do treści :D
A trzy kolejne - uważam, że każda jest okropna i nie umiałabym wybrać lepszej :D
Idealne zestawienie! I to prawda nasze okładki są lepsze 😊
OdpowiedzUsuńMasz rację, naprawdę te polskie okładki są świetne w porównaniu z zagranicznymi.
OdpowiedzUsuńPierwsza okładka to istne dzieło sztuki. Ta ekspresja i dynamika bijąca ze statycznej postaci - niesamowita praca! Czwarta też jest świetna. Perfekcja pod względem kompozycji. <3 Możemy być dumni, że mamy takich ilustratorów. :)
OdpowiedzUsuńOkładka książki Tarryn Fisher faktycznie w polskiej wersji jest lepsza. Już wcześniej bardzo mi się podobała, ale teraz widząc oryginalną wersję doceniam ją jeszcze bardziej :D z kolei "The last true love story" bardziej podoba mi się oryginalna wersja. Jest bardziej klimatyczna i po prostu piękna. Co do reszty to nie podobają mi się ani polskie wersje ani pierwowzory ;)
OdpowiedzUsuńJeju, ale Ciemna strona ma brzydką oryginalna okłakę! FUJ!
OdpowiedzUsuńZ tym się zgadzam, ale ostatnio jakoś zauważyłam, że polskie okładki są po prostu ładne xd
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, żadna z tych okładek mi się nie podoba :D Są dziwne i jakoś tak odpychają mnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Świetny pomysł na post. Mam nadzieję, że powstanie więcej tego typu ;) Tym bardziej, że ze wszystkimi Twoimi wyborami się zgadzam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ta pierwsza oryginalna faktycznie bardziej erotyk przypomina, a ta nasza jest świetna. :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ostatnią, żadna mi się nie podoba. XD
Jools and her books
Polak potrafi! Rzeczywiście wszystkie książki idealnie dopasowałaś do tego posta. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMatko, nigdy wcześniej nie widziałam oryginalnej okładki Ciemnej strony, ale... jest po prostu do kitu. Gdyby polska okładka wyglądała tak samo, miałabym duże opory, żeby się do niej przekonać. Tak naprawdę od jakiegoś czasu nie można już narzekać na polskie wydawnictwa, ponieważ naprawdę dają radę i bardzo często wydają powieści w taki sposób, że szczęka opada :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
BOOKS OF SOULS
Mamy podobne zdanie :) haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mój blog