Lisa pochodzi z małej Doliny Rosa, która kojarzy się zaściankowością i zacofaniem. Jednak dziewczyna jak i jej ukochane miejsce zamieszkania dostają szansę na zdobycie sławy. Okazuje się, że księżniczka Ailime zachorowała na nieznaną chorobę i to właśnie Lisa ma podjąć próbę jej wyleczenia. Czy bohaterce uda się odkryć tajemnice jaką skrywa następczyni tronu?
Tytuł oryginalny: -
Gatunek: Fantastyka młodzieżowa
Wydawnictwo: Alternatywne
Wydawnictwo: Alternatywne
Tłumaczenie: -
Liczba stron: 300
Rok wydania: 2019
Sięgając po książkę E. Zdebskiej nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Opis brzmiał dość zachęcająco, a jako że, lubię wątki chorób i leczenia w powieściach uznałam, że ta pozycja może mi się spodobać. Liso, proszę bądź poważna. Ucieczka nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
Styl autorki jest lekki, niczym nie wyróżnia się na tle innych. W książce pojawiło się klika błędów rzeczowych, nie były one jakieś bardzo rażące, ale jednak.
Akcja powieści dzieje się na zamku i muszę przyznać, że został on ukazany cholernie stereotypowo. Bogate, piękne panny z wielkimi oczami (wszystkie dziewczyny poza główną bohaterką miały wielkie oczy) i niezwykle przystojni mężczyźni. Oczywiście wszyscy byli rozpieszczeni i nie posiadali żadnych zasad moralnych. Poza tym pojawił się też buntownik, który nie chce poddać się pragnieniom rodzica o idealnym małżonku. Stereotyp goni stereotyp.
Lisa jest irytująca. Nawet bardzo irytująca. Ta dziewczyna podejmuje tak nielogiczne decyzje, że to aż boli. Zachowuje się jakby całe życie spędziła w jakiejś dziczy. Ja rozumiem, że Dolina Rosa to nie metropolia, ale chyba była chociaż trochę cywilizowana. A do tego wszystkiego dochodzi jej cudowny sarkazm, którym się szczyciła i nikt go nie rozumiał. No w sumie się nie dziwię, bo był tak trochę słaby. Dodatkowo Lisa jest naiwna jak małe dziecko. Ufa prawie wszystkim ludziom, pomaga im narażając własne życie. No tak średnio to mądre. Ale, żeby nie było Lisa ma też jakieś plusy. Trzeba przyznać, że lekarka i zielarka z niej niezła. No i jest bardzo dobrą córką.
Fascynujące, że dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że bycie z kimś nie powoduje automatycznie zatracenia siebie, nie rozwiązuje wszystkich problemów, nie zabiera słabości i braku wiary w siebie. Sprawia jednak, że przez życie idzie się łatwiej. Dużo łatwiej.Kolejnym minusem tej powieści jest wątek miłosny wzięty znikąd, wciśnięty na siłę, bo jak to możliwe; książka młodzieżowa bez romansu? Mi naprawdę nie przeszkadzają takie fragmenty jeśli są zrobione z głową, bohaterowie zakochują się w sobie stopniowo, tak jak dzieje się to w życiu, a nie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. "Jedyna taka choroba" to książka w wielu aspektach przewidywalna i stereotypowa z najbardziej nudnym zakończeniem jakie można stworzyć. Nie powiem, że nie czytało mi się tej pozycji przyjemnie, ale nie było to nic co zapamiętam na dłużej. Książka E. Zdebskiej ma wiele wad, ale jeśli macie ochotę na jakąś niezbyt wymagającą pozycje, którą połknięcie w jeden wieczór to ta powieść się do tego nada.
Ocena:
Zupełnie nie jest to gatunek ksiązki po jaki sięgam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jej nie wzięłam. Zapowiadała się ciekawie, ale miałam przeczucie, że zanudze się przy niej i jak widać jakoś bardzo się nie pomyliłam. Szkoda tylko, że ty zmarnowałaś na nią czas :)
OdpowiedzUsuńNie podjęłam się przeczytania tej książki i naprawdę się cieszę, bo to nie są kompletnie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie zawsze trafiamy na bestsellery :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami, więc raczej podziękuję.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie, a i szkoda, że nie spełniła Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji wiem, że nie mam co sięgać po tą książkę. Okładka również mnie nie zaczęca.
OdpowiedzUsuńMimo wad, które wymieniasz, chętnie bym przeczytała :) Może mi spodobałaby się bardziej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno skończyłam ją czytać i całkiem przypadła mi do gustu, w porównaniu do Twojej interpretacji. Chociaż fakt, kilka rzeczy z Twojej recenzji otworzyło mi trochę oczy na wady tej książki, ale wciąż była to bardzo przyjemna lektura, przynajmniej jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPo ocenie 5/10 nie mam zamiaru sięgać po tę książkę. Szukam historii, które zostają pozytywnie odbierane przez czytelników. Mam dość męczenia się przy słabych książkach...
OdpowiedzUsuńSzczerze? Ja bym jej nie przeczytała za samą okładkę. Kiedy jeszcze doczytałam twój opis byłam już pewna, że na pewno jej nie przeczytam 😁 Kinga
OdpowiedzUsuńZ jednej strony może i bym przeczytała, ale boję się, że to będzie strata czasu a książka mi się nie spodoba:(
OdpowiedzUsuńBędę ją właśnie dziś czytać, więc recenzji nie przeczytałam. Mam jednak nadzieje, że nie będę się na niej nudzić jak mops ;/
OdpowiedzUsuńNiejeden raz spotkałam się z wątkiem miłosnym wciśniętym na siłe i coś takiego odrzuca mnie na maksa... nie sięgnę przez to po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Może z czystej ciekawości się za nią wezmę.
OdpowiedzUsuńUgh, jak ja nie cierpię, kiedy książka jest przesycona stereotypami. Co jak co, ale odejście od wytyczonych przez kogoś wieki temu schematów jeszcze nikomu nie zaszkodziło, co więcej: dodałoby historii nowych barw. I jeszcze ten nieudolny sarkazm, o którym wspominasz... Jeżeli niewielu jest w stanie go zrozumieć, to raczej nie ma powodu do dumy... Podziękuję, mam ciekawsze tytuły na oku. ;)
OdpowiedzUsuńO matko! Jaka okropna okładka! Jakoś nie mam ochoty sięgnąć po tę książkę, również ze względu na fabułę, która nieszczególnie mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie rozumiem negatywnej recenzji... przed chwilą skończyłam czytać książkę i naprawdę jestem nią oczarowana! Stereotypowość, którą jej zarzucasz dla mnie jest prześmiewczym zabiegiem! Być może różnimy się wiekiem ;) ( nie długo przechodzę na emerytyrę) i w książce dostrzegamy inne wartości. Sam pomysł z chorobą, której nie było, dla mnie starego pediatry też wydał się zabawny. Poszukuję dalej w internecie recenzji, z którą mogłabym się zgodzić:) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńKatarzyna